Otworzyłem wąską bramę,
przez krótką chwilę uwolniłem koszmary.
Błądzę po labiryncie beznadziei,
rozpaczy, co wciąż wyczekuje sądu dnia.
Lęk ogarnia serce
i choć czuję opiekę aniołów
to coś rozbija mnie od wewnątrz,
sprowadza ciemność.
I jak zerwać łańcuchy światów
rzeczywistego i iluzji co we mnie tkwi?
Świadomość senna, pełna urojeń,
bocznych alei, co sprowadzają gdzieś na dno.
Nie znam odpowiedzi,
nic nie czuję,
jakbym nagle umarł, odszedł
bez pożegnania,
bez happy endu.
Został tylko cień
na tle pełni księżyca.
Błądzę po labiryncie beznadziei,
rozpaczy, co wciąż wyczekuje sądu dnia.
Lęk ogarnia serce
i choć czuję opiekę aniołów
to coś rozbija mnie od wewnątrz,
sprowadza ciemność.
I jak zerwać łańcuchy światów
rzeczywistego i iluzji co we mnie tkwi?
Świadomość senna, pełna urojeń,
bocznych alei, co sprowadzają gdzieś na dno.
Nie znam odpowiedzi,
nic nie czuję,
jakbym nagle umarł, odszedł
bez pożegnania,
bez happy endu.
Został tylko cień
na tle pełni księżyca.
Zdjęcie: Dziennik.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz