Nasze istnienie tak szybko zamiera,
niczym kwiat polny zerwany o świcie.
Płatki jego tak delikatnie
kołysały serca nasze w młodości.
Wspólne spacery w blasku księżyca,
spojrzenia, których odebrać nikt nie mógł,
sonety pisane w imię dwóch serc,
nie na palcach, lecz na sercach obrączki.
Ciała spłatane w namiętnych uściskach,
żar, którego zapomnieć nikt z nas nie zdoła,
wonne zapachy łąki słońcem palonej,
wspomnień czaru na fotografii pozostał.
Tam tak powoli przez lat ulotnych wiele
kwitł i dojrzewał by w końcu odejść
w ogrody miłości tak nieznanej,
iż nawet wieszcze wciąż szlaku szukają.
Wśród łąk,
wśród kwiatów,
tam gdzie motyli pejzaż serca ukoi.
Zdjęcie: Bez Ogródek