13 kwietnia 2017

Droga do arkadii


 w poszukiwaniu drogi do arkadii
przemierzamy bezkres dolin i szlaków
królestwa niezbadanych namiętności
miłości i smutków co w zamian łzy wydają
każdy nasz krok rzeźbi aurę czasoprzestrzeni
paletą barw licznych jak u skrzydeł motyli
z finezją krocząc pochodem ku światłości
smagają nas wichry ku urwisku beznadziei chcą zrzucić
toczymy bitwy wojaże nie znając kresu egzystencji
serce w epicentrum między dobrem a złem kruszeje
w odwiecznym chaosie co rzeczywistość z sobą niesie
odnajdujemy cząsteczki które równowagę przywracają
i tak mijają godziny całe miesiące lata
my wciąż czekamy na zwiastun świtu symbol szczęścia
a nie bez obaw źrenice zamknięte
gdyż każdy z nas wie czym jest życie

W zwierciadle ciszy

 
 
 
 
Posłuchaj szeptu,
odkryj w sobie miłość do sztuki
i niechaj to pióro na pergaminie
zatańczy prozą czy wierszem.
 
 
Delikatnie ze słów utkanym,
nie ważny czas ani miejsce,
ta jedna chwila przyniesie szczęście,
błogostan duszy.

 
 
Nic więcej,
nic mniej,
a cisza co w nas pozostanie
odbita w lustrze
lśnić będzie
niczym szlachetny diament.


Jesienna refleksja


szum liści
jesień przybliża
zamyka drzwi
na ciepła promienie
i cóż i nic
kilka złotych łez
poblakły wspomnienia
bo jak nie dotknąć owocu kasztana
co zagubiony w parkowych alejach
i nie rozmyślać
ach życie
gdzie nas prowadzisz
czy za zakrętem będzie inaczej
szalem tuleni wieczorną porą
spijamy eliksir rozterek dnia
który przemija
flirtuje z nami
a my jak te liście
odpływamy 
bocianie gniazda 

Mauzoleum hipokryzji





kartki krzyczą gniewem
na pióra hipokrytów
tych co fałszem prawdę okryli
czarna kurtyna zapadła
za nią stado innowierców
w imię kruszców
w imię diabła
NIE CHCĘ WAS ZNAĆ
zdrajcy idei
gdzie schowaliście szlachetność
zbudowane cokoły
na cześć waszą
tam biegniecie
pokłony wam oddawać
czcić tego właśnie pożądacie
GNIEW ROŚNIE
nic nie znaczycie
czciciele nauk zdradliwych
faryzeusze
wasze krople atramentu
słone jak deszcz
wartości schowane
na dnie serca
kamieniem zwane