29 października 2018

Preludium do snu




Paletą barw ubieram myśli nocy letniej,
pejzaże gór skalistych we mgle.
Pieszczę zmysły tonąc wśród kwiatów,
portrety marzeń synapsą stwarzam.
Pierwsze marzenia chwytam do serca,
preludium kreślę w tych zagajnikach,
poniekąd odczuwam ciszę i wiatr,
piruet piórem odmierza czas.
Piękno tych chwil w duszy zostaje
performance art ostatni taniec...







Zdjęcie: Albert Bierstadt, Wikipedia

26 października 2018

Czas przemijania




U stóp sklepienia wrót Andromedy
świt pieści aksamit nieba,
błądząc w półmroku zasypiam w próżni,
pierwotne tchnienie kowala losu.

Ciąg niecnych myśli, krwawych osądów,
mętne misterium nieskończoności.
Odlane z wosku wróżby nieznane,
piętno Gomory ludzkości dane.

Ciernie minione, łzy, ich kamienie,
rozpacz nad zbytkiem w robactwa glinie.
Na epitafium morze chryzantem,
to, co prawdziwe nigdy nie zginie.







Zdjęcie: samequizy.pl

23 października 2018

Brzask




Poranny świtu brzask,
czas powrotu niecnych myśli,
zapach cytrusowych drzew.
Tlą się kadry moich wspomnień,
ogień spala je na wiór,
wrót do serca mego strzeże ten tajemny klucz.
Kur oznajmi nowy dzionek,
czerni nocy szaty zrzuci,
wieszcze siądą do pisania, zbudzić pióro czas.







Zdjęcie:  By Ermell - Praca własna, CC BY-SA 3.0, 
https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=33676850

Jesień w Budapeszcie




Nadchodzi gęsta mgła,
na licach moich jawi się łza,
kwiaty południa odchodzą w niepamięć,
dotknął je szalejący wiatr.

Z nurtem wianki popłyną,
dziewczę zranione ich nie odnajdzie,
smutek nad Dunajem,
płatków tylko żal.

Dęby osamotnione,
pary rozchodzą się w dal,
nie ma wiecznej miłości
bez splecionych uczuciem dłoni.

Biel pokryła ulic gwar.
Ona przyszła prosto z chmur.
Jeśli szukasz tej jedynej,
to nie znajdziesz tam.

On podąża w swoją stronę,
światło serca, blask na wieczność.
Ona chociaż była blisko,
spaliła mosty, róży brak.







Zdjęcie: pxhere.com

22 października 2018

Schizofrenia




Mrocznych komnat strażnikiem jestem,
pojutrze wzejdę słońcem na niebie,
jawią się pióra, szafarzy myśli,
winne pacierze, delicji ostoje.

Insygnia kruche aurą parnasu,
rzeźba niewoli, ulotny prześwit,
kontury sztuki dziane atłasem,
bezkres istnienia, cokołów diadem.

Myślę, więc jestem, tu na tej Ziemi,
tak odurzony końcem ów świata,
na widnokręgu spoczną me pęki,
ta melancholia, mój chleb powszedni.







Zdjęcie: Silesion