Na mapie mojego nieba,
wyobraźnia tańczy.
Zmęczone myśli układam w konstelację
gwiazd, marzeń wyśnionych.
Buduję konstrukcję w oparciu o sny
żywe, prawdziwe jak i te nierzeczywiste.
Urojenia komórek, zmęczeniem zastygłe
komedie, dramaty w kadry złączone.
Schemat codziennie jakże różnorodny,
od erotycznych euforii, stanów pobudzenia,
po losy człowieka zwyczajnego,
zaszyfrowane w łupinie orzecha.
Przemierzam dzień w dzień, noc w noc
krainy, królestwa myśli zagadkowych.
Setki tajemnic karmi synapsy,
a ja pośród nich wciąż szukam prawdy.
Filozofia co karmi osłabione ciało,
truje wciąż jadem, pomiot żmijowy.
I choć każdej nocy modlitwa jest zbroją,
nieraz poddany toksynie umysłowej.
Zdjęcie: www.nanosmile.net