30 października 2014

Szaleństwa Pani Ewy




Ewo, czy uciekłaś z raju?
Opowiedz nam wszystkim, co zmienisz w mym kraju?
Obniżysz podatki, czy biednych obciążysz?
Do jakich dziś celów, moja droga dążysz?

Fala emigracji opuszcza Ojczyznę,
chciałbym w końcu i w Niej widzieć pole żyzne.
Pracę, perspektywy i lepsze zarobki,
myślę że w kwestii tej dziś się ze mną zgodzisz.

Co nam dziś obiecasz, może złote chmury?
Dziura budżetowa pójdzie znów do góry.
Nową kartę zdrowia, NFZ-tu posag,
albo w dniu dzisiejszym rok bez papierosa.

Każdy obiecuje słowa na papierze,
myślę jednak, że Ci nie uwierzę.
Staram się zrozumieć, wciąż analizuję,
jednak Waszych ustaw nigdy nie zrozumie.








Autor zdjęcia: www.fakt.pl





Metamorfoza





Zbłąkany ten człowiek żył jak pustelnik
z dala od ludzi spijał swój kielich.
Czar tej goryczy przelewał się,
jego samotność wróżyła gniew.

Czasem miał jednak chwilę świadome,
wspominał wtedy, miał kiedyś żonę.
Miał także dzieci -ile nie mówił-
wiem tylko tyle, syn się odwrócił.

Miał tak jak każdy swe chwile szczęścia,
smutki, radości na tych zakrętach.
Jednak pewnego dnia błąd popełnił,
niby wypadek, a wszystko zmienił.

Też kiedyś snuł plany, marzenia,
los mu odebrał sens tu istnienia.
Wstrząśnie mózgu tak wiele zmienia.
z anioła w diabła go tu zamienia. 

Metamorfoza od tak z dnia na dzień.
Choroba wróg twój, a nie przyjaciel.
Jego więc także przeistoczyła, 
na zawsze w życiu tu go skreśliła.








Autor zdjęcia: www.fakty.interia.pl

Cisza





Znicz tu dzisiaj płonie, stoję przy Twym grobie.
Choć byś bardzo chciał nic mi nie odpowiesz.
Szum na wietrze liści, jesień się tu zbliża,
na cmentarzu tym, ta niezwykła cisza. 

Czasem tu przychodzę gdzieś na ławce siadam,
swoje myśli w zwrotki tu powoli składam.
Filmem jest istnienie, wciąż pisze scenariusz,
jednak tutaj za to nie dają Oscarów.

Przechodzą postacie, widać w nich skupienie.
O tej porze roku mrok okrywa ziemie.
Światła tu migocą, widać je z oddali,
to jest pamięć o tych, co pyłem się stali.

Wiem to dziś na pewno, nas to nie ominie.
Każde swe zapłaci- ziemi -co jest winien.
Jestem jednym z wielu, który stanie po zapłatę,
nawet własny brat może stać się katem.








Autor zdjęcia: www.zsrysiny.pl





List do K.G.





To, co w królestwie myśli głęboko zapisane, 
Ty odczytasz sobie, gdy nastąpi Zmartwychwstanie.
W chwilach zagubienia myślę wciąż o Bogu,
o tych obietnicach życia tu bez chłodu.

O tym, że już nigdy nie zapadniesz w sen
i pewnego dnia znów spotkamy się.
Tutaj nie jest lekko, a zwłaszcza bez Ciebie,
mam nadzieję chociaż na spotkanie w niebie.

Mam ochotę krzyczeć, że mnie zostawiłaś
w chwili najważniejszej, nagle opuściłaś.
W chwili twego snu w cząstce swej umarłem,
lecz oblicza Twego śmiechu ja nie zapomniałem.

Chwil spędzonych z Tobą nikt mi nie odbierze,
wspomnień, w których zawsze będę widział Ciebie.
Do nieba dziś płynie mój zbłąkany głos,
o tym co wnet czułem, gdy zabrano Ją.

Nikt z nas tutaj nie będzie wiecznie żył,
lecz tak trudno dziś jest pogodzić sny.
Niczego wszak wielkiego tu nie osiągnąłem,
aby z dumą w chmurach swą podnosić głowę.

Chciałbym Cię nie zawieść tak byś czuła dumę,
lecz czy ja potrafię tu okazać skruchę.
Brakuje mi tych skrzydeł, które tak chroniły,
w moje własne cele nigdy nie wątpiły.

Pokazać coś dobrego, trochę inną obrać drogę,
już nie zbaczać z kursu tu wyznaczonego,
aby gdy nadejdzie ten spotkania dzień
mógł Ci spojrzeć w oczy i nie wstydzić się. 

Mam cichą nadzieję, iż widzisz mą walkę
i nie zwątpisz nigdy w sens mojej wygranej,
lecz gdy nawet przegram Ty przytulisz mnie,
będąc znowu razem koszmar skończył się.








Autor zdjęcia: www.odkrywcy.pl


Nadzieja





To, co nas czeka w bliskiej przyszłości,
jak dziś walczymy w swej codzienności,
być królem życia każdy by chciał,
lecz nie każdemu los równo dał.

Matka nadzieja jest tu podstawą,
by iść przez życie i z godną twarzą.
Brać w ręce swe ten ciężki krzyż,
otwierać każde zamknięte drzwi.

Nie jest dziś łatwo walczyć o jutro,
patrzeć na siebie z godnością w lustro.
Zasypiać szarym, spokojnym snem,
a rano rześkim znów budzić się.

Ludzie w letargu jakby zamknięci
gdzieś zapomnieli skąd się tu wzięli.
Ta ciągła pogoń za lepszym bytem,
ciągłą udręką, czy jest zachwytem?

Dla jednych szczytem jest awans w pracy,
innym ostoja w parze na plaży.
Jeden wciąż marzy o Pirenejach, 
drugi by jutro znów wygrać przetarg.

Każdemu z nich przyświeca cel, 
by w tym istnieniu odnaleźć sens.
Odkryć dziś w sobie prawdziwe ja
swe powołanie, duchowy stan.

A ta nadzieja jest motywacją,
by zawsze stanąć za swoją racją.
Nie zawsze głupich ona jest matką, 
choć nie rozpieszcza dla niej żyć warto.

Byś kiedy w końcu przyjdzie ten dzień
mógł nam powiedzieć udało się.
Zdobyłem to, co zdobyć chciałem,
udało się wiem, że wygrałem.








Autor zdjęcia: www.mmkielce.eu



27 października 2014

Winowajca





Ciąży na mnie ich tak wiele,
brud wciąż żyje na mym ciele.
W tej nicości gdzieś się gubię, 
myśli własnych nie pojmuję.

Me sumienie jakby inne,
nic nie czuję, żem jest winien.
Brak sygnału, drogowskazu,
puste treści bez przekazu.

Ciernie w szyi, w duszy trwoga,
czy odnajdę mego Boga?
Jak Rzymianin bez Edenu,
wciąż szukałem swego celu.

Barbarzyństwo mnie otacza,
dzień za dniem wciąż przytłacza.
Brak moralnej miałem zbroi,
aby przed tym się obronić.

Żyłem ciągle na krawędzi,
czasem bogacz, czasem w nędzy.
Za plecami czułem śmiech,
był tu Diabeł zwodził mnie.

Wciąż hulanki, rozkosz ciała,
moja dusza tego chciała.
W tej głębinie i rozpaczy
mam przed sobą te obrazy.

Ile jeszcze zapytałem
w snach swych śmierć swą widywałem?
Gdzieś na skraju marginesu,
zrozumiałem to bez sensu.

Po, co krzywdzić własne ciało,
skoro ciągle wciąż mi mało?
Jak figura z szachownicy,
szach i mat i jesteś niczym.








Autor zdjęcia:
www.nettg.pl




18 października 2014

Słowa





Słowa spisane są tu na papierze,
wciąż jak te lądy są odkrywane.
W każdym istnieje ten głębszy sens,
by odkryć go nabrałem chęć.
Magia chaosu, tysiąca słów,
mądry czy głupszy będę dziś znów?
Nie jestem sędzią, by to rozstrzygać,
moja Temida niesprawiedliwa.
Nie zawszę prawdę ona Ci powie,
bo często w fałszu swym własnym tonie.
Nie szukam pytań bez odpowiedzi,
szkoda mej drogi w krainie cieni.
Może w przyszłości, a może nigdy
odkryje szczęście w słowach tych żywych.
Znajdę konsensus do ludzkich spraw,
ten złoty klucz, co zbawia świat.
A póki, co zapada noc,
moje powieki niech skryje sen.
Odda należne jemu marzenia,
ciszę i spokój, nić zapomnienia.

Zamknięty w sobie





W moim własnym raju, kraina niby-niby,
nie zabraknie szczęścia tu już chyba nigdy.
Tylko tu marzenia zawsze się spełniają,
mleko, miód codziennie z rana mi podają.

Tutaj moje myśli sens swój wieczny mają,
od świata zagłady z dala się trzymają.
To jest moja twierdza, zamek niezdobyty,
gdzie uciekam często, by być nie odkrytym.

Tonę w swym istnieniu, odkrywam własne "ja",
byłem w Pirenejach może razy dwa.
Odkrywałem także, szczyty śnieżnych Alp,
uciekałem wszędzie, byle nie być sam.

Na pustyni mojej widziałem karawany,
czy to sen, czy jawa spokój był mi dany.
Ma poezja trudna, wciąż niezrozumiana.
Nagle krzyk "Eureka", gdy budzisz się z rana.

A ja nadal płynę i wciąż bez kompasu,
z dala od człowieka i jego hałasu.
Na pustyni swojej znalazłem oazę,
aby tutaj żyć pośród swoich marzeń.

A na szczytach gór jest mój drugi dom,
oddam serce, duszę, aby bronić go.
Czasem będę tu, jutro będę tam.
Kto zdoła zrozumieć temu klucze dam.



Własna droga





Oczy Boga są zwrócone na nas,
myśli moje przy Nim są codziennie z rana.
To mnie inspiruje, zachęty dodaje,
by odkrywać w sobie ten ukryty talent.

Jednak z wrażliwością bez dumy i pychy
spoglądam na ten świat, dostrzegam pozytywy.
Miłość do rodziny, do przyjaciół szacunek,
tak budować zawsze własny wizerunek.

Nie idę za nikim, bo nie tędy droga,
by zmieniać poglądy, w każdym widzieć wroga.
Ważne być dziś sobą, wiarę swą pogłębiać,
owoce wydawać, miłość wciąż przejawiać.

Bo to, co w człowieku, jest najpiękniejsze,
to że każdy z nas ma w sobie sumienie.
Ważne, by tu wiedzieć, którą wybrać drogę,
by na kresie życia odebrać nagrodę.




Dialog ze Śmiercią





Czemu chcesz zabrać mnie właśnie dziś?
Pytałam, chciałeś do grobu iść. 
Dlaczego teraz własnie w tej chwili, 
czy ludzie bardziej by mnie cenili?

Ciągle mówiłeś: "mam życia dość",
lekko naiwnie brałeś swój los.
Karty do gry słabe wybrałeś,
fortuna losu, życie banałem.

Tak, to jest prawda, mówiłem tak,
bo moje życie ciągle na wspak.
Ciągły brak szczęścia i mej radości,
błędy fatalne, błędy młodości.

Do kogo dzisiaj masz wieczny żal?
Rozterka w sercu,ten pusty stan.
Nie dałeś sobie szansy na start,
dzisiaj za późno by wracać tam. 

Tak nie myślałem, czemu wciąż kłamiesz?
Me tu istnienie nie ideałem,
lecz były chwile, w których żyć chciałem,
te w których sobie szansę dawałem.

Ile to razy ja to słyszałam?
Weź mnie do nieba i nie każ wracać.
Zamknij, zarygluj za sobą drzwi,
bym tu na ziemi nie musiał być.

Nie zawsze było, jak być się chciało.
Marzenia w duszy to trochę mało.
Na jawie można by ciągle śnić,
w rzeczywistości nie mając nic.

O czym tak myślisz do kogo wołasz?
Śmierć jest tu blisko, uciec nie zdołasz.
O Bogu teraz mi przypomniałeś,
a wcześniej w sercu Ty Go nie miałeś.

Miałem go zawsze, lecz i zwątpienie.
Czasem traciłem w sobie nadzieję.
A dzisiaj wiem się pokonałem,
walkę o wiarę w sobie wygrałem.

Daję Ci szansę ostatni raz, 
odchodzę stąd zakrywam twarz,
lecz już mnie nigdy w myślach nie wołaj,
bo przed przeznaczeniem uciec nie zdołasz.

Już nie zawołam Cię w myślach nigdy.
Jestem dziś sobą, choć we mnie winy.
Stałem się tłem swoich wydarzeń,
uciekam wprost do moich marzeń.  





13 października 2014

Ania





Miałaś na tej ziemi swoje dziesięć minut.
Byłaś wielką gwiazdą w świecie artystów,
lecz o sobie dał znać ten okrutny los-
pozostała cisza, samotności głos.

Pamiętam Twe zdjęcia i filmy w nich byłaś,
Twój uśmiech dodawał radości życia.
Sensem jest ujrzeć Ciebie w ekranie,
kto widział ten wie, że dziś nie kłamię.

Minuta ciszy, chwila skupienia,
lecz w naszych duszach nie ma zwątpienia.
Miłość i radość zawsze i wszędzie,
bo każdy z nas pamiętać będzie.

Byłaś pokorą na skraju tęczy,
zawsze już za to będę Ci wdzięczny.
Poświata Twa niechaj się pali,
pozostań Aniu na zawsze z nami.


Uwierzyć w Boga





Pragniesz zmartwychwstania, a sumienie zdradzasz,
wciąż się gdzieś naiwnie cudzym bogom kłaniasz.
Pusta jest Twa wiara i skaza na duszy,
co, gdzie i dlaczego duszę Twą poruszy?

Będąc na rozstaju wśród tysiąca dróg,
też zwątpieniem w sercu wbiłem sobie nóż.
Odwróciłem oczy od słów tych prawdziwych,
posłuchałem świata, wieści fałszywych.

Gdyby nawet ludzie o tym nie mówili,
kamienie na plaży wnet by przemówiły.
Słowa przecież mówili jak silna twa wiara,
ziarnko tej gorczycy góry tu przestawia.

Jakże dzisiaj oni wszyscy są naiwni,
kluczem złotym zobacz niebo swe kupili.
Tak im się wydaje, mają dzisiaj raj,
monety na stole, pustka w duszy i żal.

Szczęściem nie jest pieniądz, lecz miłość bliźniego.
Kto nie poznał swego, nie doświadczy tego.
Brak tu zrozumienia dla duchowych spraw,
świat się tak pogrążył w jednej z ciemnych barw.

Konkluzją tu sprawy jest odnaleźć szczęście,
a wnet światło prawdy do nas tu przybędzie.
Ujrzałem anioła w kilku moich snach,
podał rękę ludziom i oddalił strach.

Wielu nieszczęśników tam już nie przybyło,
bo im gdzieś po drodze lat życia ubyło. 
Już nie próbowali o istnienie walczyć,
bo swą wiarę dawno Diabłu zaprzedali.

Jednak pozostała garstka sprawiedliwych,
Ci co odnaleźli spokój- tu szczęśliwi.
Oddalili oni swoje wątpliwości w 
raju z Bogiem dziś są, w kwiecie swej młodości.


Macierzyństwo






Macierzyństwo, jakże to cudowna rzecz,
ta latorośl, młoda wnet urodzi się.
Uśmiech da Ci z rana, ten cudowny stan.
Będziesz jedną z wielu tak radosnych mam. 

Rośnie w Tobie wolno, wprawia nas w zdumienie.
Jeden z cudów świata, dziecka narodzenie.
Nie da się opisać wszakże tego w słowach
jaką miłość wielką Ty w swym sercu chowasz.

Tysiące w Twojej głowie jest codziennie marzeń
każdy nowy dzień  zmienia bieg wydarzeń.
Jesteś niczym anioł- czujna i cierpliwa 
dając nowe życie, będziesz tak szczęśliwa.

Na przemian się zjawia radość czasem strach,
to jest chyba cecha wszystkich przyszłych mam.
Jednak, gdy nadejdzie już ten piękny dzień
strach, wszelkie obawy znikną tu jak sen.

Gdy usłyszysz pierwszy dziecka głosu ton,
najpiękniejszy będzie to dla Ciebie dźwięk.
Bóg nam daję siłę, aby wierzyć w szczęście.
Niechaj cud narodzin taki tutaj będzie.





Z dedykacją  dla 
Moniki Kornagi.