27 października 2014

Winowajca





Ciąży na mnie ich tak wiele,
brud wciąż żyje na mym ciele.
W tej nicości gdzieś się gubię, 
myśli własnych nie pojmuję.

Me sumienie jakby inne,
nic nie czuję, żem jest winien.
Brak sygnału, drogowskazu,
puste treści bez przekazu.

Ciernie w szyi, w duszy trwoga,
czy odnajdę mego Boga?
Jak Rzymianin bez Edenu,
wciąż szukałem swego celu.

Barbarzyństwo mnie otacza,
dzień za dniem wciąż przytłacza.
Brak moralnej miałem zbroi,
aby przed tym się obronić.

Żyłem ciągle na krawędzi,
czasem bogacz, czasem w nędzy.
Za plecami czułem śmiech,
był tu Diabeł zwodził mnie.

Wciąż hulanki, rozkosz ciała,
moja dusza tego chciała.
W tej głębinie i rozpaczy
mam przed sobą te obrazy.

Ile jeszcze zapytałem
w snach swych śmierć swą widywałem?
Gdzieś na skraju marginesu,
zrozumiałem to bez sensu.

Po, co krzywdzić własne ciało,
skoro ciągle wciąż mi mało?
Jak figura z szachownicy,
szach i mat i jesteś niczym.








Autor zdjęcia:
www.nettg.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz