21 grudnia 2016
18 grudnia 2016
Od zmierzchu do świtu
gwiazdozbiór świateł
ubrał połacie nieba
od szczytów gór południa
po kres nieznanej północy
ubrał połacie nieba
od szczytów gór południa
po kres nieznanej północy
magiczna noc spać nie daje
otwiera wrota głębinę wyobraźni
królestwa niezmierzonych myśli
od mądrości po szaleństwa skrajności
otwiera wrota głębinę wyobraźni
królestwa niezmierzonych myśli
od mądrości po szaleństwa skrajności
świece płoną gdy pisze
niepokój w sercu miewałem
zniknął jakby nigdy nie istniał
choć pamięć go broni w ukryciu
niepokój w sercu miewałem
zniknął jakby nigdy nie istniał
choć pamięć go broni w ukryciu
o tempora o mores
uciekam w krainy wschodniej aury
przemierzam starożytność
od Egiptu aż po Persję
uciekam w krainy wschodniej aury
przemierzam starożytność
od Egiptu aż po Persję
wzburzone piaski wielkiej pustyni
zakryły pradawne świątynie
a dziś w noc tą niezwykłą
odkrywają posagi wieczności
zakryły pradawne świątynie
a dziś w noc tą niezwykłą
odkrywają posagi wieczności
ruiny pamiętają władców
wibracje tancerek przy ogniu
widzę te obrazy historii pradawnej
oddany w nurt rozmyślań
wibracje tancerek przy ogniu
widzę te obrazy historii pradawnej
oddany w nurt rozmyślań
pejzaże podążają za mną
od pełni księżyca po blady świt
gdy pierwszy kur zapieje
odejdą w zapomnienie
od pełni księżyca po blady świt
gdy pierwszy kur zapieje
odejdą w zapomnienie
Tango złamanych serc
pamiętam ten listopadowy wieczór
gdy orkiestra zagrała naszą melodię
tango serc zmęczonych już sobą
i nic już nie czułem kompletnie nic
gdy orkiestra zagrała naszą melodię
tango serc zmęczonych już sobą
i nic już nie czułem kompletnie nic
lata wcześniej tacy młodzi zakochani
poszukiwacze wiecznego szczęścia
pierwsze spojrzenie i skradłaś moje serce
piękna subtelna jakby z innego świata
poszukiwacze wiecznego szczęścia
pierwsze spojrzenie i skradłaś moje serce
piękna subtelna jakby z innego świata
mijały miesiące a my trwaliśmy przy sobie
pędziliśmy autostradą do raju wyśnionego
tacy wolni kochankowie bajarze słów
i nikt i nic nie mogło powstrzymać nas
pędziliśmy autostradą do raju wyśnionego
tacy wolni kochankowie bajarze słów
i nikt i nic nie mogło powstrzymać nas
a dziś to tylko wspomnienia za mgłą ukryte
nie potrafię odpowiedzieć co się stało z nami
pewnego dnia ten dzban wonnej miłości
rozbił się w proch co w ziemię wsiąka
nie potrafię odpowiedzieć co się stało z nami
pewnego dnia ten dzban wonnej miłości
rozbił się w proch co w ziemię wsiąka
a dziś gdy ten ostatni raz cię ujrzałem
na sali co tłum obcych spogląda
niechaj popłynie ta sama melodia
zatańczmy tango bez happy endu
na sali co tłum obcych spogląda
niechaj popłynie ta sama melodia
zatańczmy tango bez happy endu
bez słów...
żegnaj na zawsze
żegnaj na zawsze
30 listopada 2016
Rapsodia miłości
miłość to sztuka spektakl dwóch serc
niezwykła wtedy gdy jest prawdziwa
urok namiętności w blasku księżyca
maluje aurę wonnej ekstazy
niezwykła wtedy gdy jest prawdziwa
urok namiętności w blasku księżyca
maluje aurę wonnej ekstazy
czar jej nie mija a czas nie mąci
gdy już się oddasz tejże rapsodii
a melancholia co łzy wciąż wydaje
odejdzie jak cień w półmrok urwiska
gdy już się oddasz tejże rapsodii
a melancholia co łzy wciąż wydaje
odejdzie jak cień w półmrok urwiska
czysta jak diament ze złóż kopalni
żadna zła siła nie zdoła jej zabić
nie ważna młodość i zmarszczki na twarzy
kto kocha róże płatków nie zrani
żadna zła siła nie zdoła jej zabić
nie ważna młodość i zmarszczki na twarzy
kto kocha róże płatków nie zrani
bądź przy nas zawsze w zdrowiu i chorobie
odpędź samotność z dala od okien
niechaj twa furtka dla dwojga otwarta
by żywot twój atrament zdradzał
odpędź samotność z dala od okien
niechaj twa furtka dla dwojga otwarta
by żywot twój atrament zdradzał
Liście
ułożyłem kompozycję
z liści jesienią zebranych
kasztan z dnia na dzień
zrzucał swoje szaty
z liści jesienią zebranych
kasztan z dnia na dzień
zrzucał swoje szaty
ta smutna nostalgia lat
gdy mijają
nie ma już dla nich
powrotu
nadziei
gdy mijają
nie ma już dla nich
powrotu
nadziei
wspomnienia na kadrach
pożółkłych
jak one
jak liście
pożółkłych
jak one
jak liście
a my wciąż starsi
dojrzewamy
lecz czy mądrość
w tej parze podąża za nami
dojrzewamy
lecz czy mądrość
w tej parze podąża za nami
nie osądzam
osąd ludzkości zostawiam
nie dla mnie widać
stworzone
prawd gorzkich odpowiedzi
osąd ludzkości zostawiam
nie dla mnie widać
stworzone
prawd gorzkich odpowiedzi
specjalna dedykacja dla Magdaleny Kapuścińskiej
27 listopada 2016
Lato w Paryżu
w oparach dymu nadchodzi zmrok
a ja na przedmieściach paryskich ulic
na tle paleta barwnych kamienic
co pamiętają Charlesa De Gaulle
a ja na przedmieściach paryskich ulic
na tle paleta barwnych kamienic
co pamiętają Charlesa De Gaulle
siedząc w kawiarni błądzę wzrokiem
a szarość tych ścian budzi wspomnienia
płynę umysłem spijając Bordeaux
a szafa gra znów Edith Piaf
a szarość tych ścian budzi wspomnienia
płynę umysłem spijając Bordeaux
a szafa gra znów Edith Piaf
minęły lata od dnia zakochanych
to właśnie tutaj ciebie ujrzałem
zwiastun piękna w szatach anioła
porwany w ramiona zaniemówiłem
to właśnie tutaj ciebie ujrzałem
zwiastun piękna w szatach anioła
porwany w ramiona zaniemówiłem
wspólne spacery po tych bulwarach
do dziś chłonę zapach twojego ciała
niczym ten bukiet róż los mi nadał
ta miłość pierwsza taka nieznana
do dziś chłonę zapach twojego ciała
niczym ten bukiet róż los mi nadał
ta miłość pierwsza taka nieznana
dzisiaj melodie serc powracają
a ja samotnie spoglądam w lustro
zwierciadło krzywe ot nic nowego
wracam do życia utraconego
a ja samotnie spoglądam w lustro
zwierciadło krzywe ot nic nowego
wracam do życia utraconego
Ogrody
pośród kwiatów i cieni
okruchy dobroci wyszukuję
brylanty w ludzkich duszach
od zawsze skryte milczą
okruchy dobroci wyszukuję
brylanty w ludzkich duszach
od zawsze skryte milczą
to nie utopia ni wyobraźnia
w mym umyśle drzemie
lecza wiara olbrzymia
ziarnko gorczycy na sercu sieje
w mym umyśle drzemie
lecza wiara olbrzymia
ziarnko gorczycy na sercu sieje
i tak wciąż błądzę po labiryncie
ludzką iskrę z powietrzem chłonę
dobrym być dzisiaj sztuka niezwykła
a blask pielęgnować to nie rzecz nabyta
ludzką iskrę z powietrzem chłonę
dobrym być dzisiaj sztuka niezwykła
a blask pielęgnować to nie rzecz nabyta
wciąż po omacku jakby we mgle
cienie dryfują w mieliźnie życia
jeden na stu dziś odnajduje
drogę do szczęścia wprost ku światłości
cienie dryfują w mieliźnie życia
jeden na stu dziś odnajduje
drogę do szczęścia wprost ku światłości
światło plugawe te bez wartości
wciąż rządzi szelest papieru monet
a tym którzy szlakiem prawości idą
drewniane krzyże u wrót bram stawiają
wciąż rządzi szelest papieru monet
a tym którzy szlakiem prawości idą
drewniane krzyże u wrót bram stawiają
prawdziwą wartość na włościach panów
mają dziś ci co krew przelewają
zdrada jak klątwa już od Judasza
wciąż prześladuje tych mężów prawdziwych
mają dziś ci co krew przelewają
zdrada jak klątwa już od Judasza
wciąż prześladuje tych mężów prawdziwych
podążam gdzie jeszcze nie wiem
lecz szukam prawdy przed kresem bycia
furtka ta wąska jest dla nielicznych
a Bóg tam czeka jest wiekuisty
lecz szukam prawdy przed kresem bycia
furtka ta wąska jest dla nielicznych
a Bóg tam czeka jest wiekuisty
15 listopada 2016
Świt
poranna rosa tańczy
na kwiatach polnych
z finezją dotyka płatków
jak wstęgi jedwabiu
na kwiatach polnych
z finezją dotyka płatków
jak wstęgi jedwabiu
słońce uśmiechem
zwiastuje nowy dzień
cud to niezwykły
darem Pana naszego
zwiastuje nowy dzień
cud to niezwykły
darem Pana naszego
ukojeniem ćwierkot
skowronka przez ciszę
a ty artysto piszesz
malujesz słowa
skowronka przez ciszę
a ty artysto piszesz
malujesz słowa
wena jest chwilą
nie zdołasz jej ukryć
do serca schować
jest tak ulotna
nie zdołasz jej ukryć
do serca schować
jest tak ulotna
na niebie złotożółty
atłas rozciąga kurtynę
na ziemi gwar
istnienia co żyw się budzi
atłas rozciąga kurtynę
na ziemi gwar
istnienia co żyw się budzi
a ty pośród nich
wolny na tle krajobrazu
gór co niebios sięgają
łyk ten powietrza nabierasz
wolny na tle krajobrazu
gór co niebios sięgają
łyk ten powietrza nabierasz
czujesz że żyjesz
i nic więcej już ci nie trzeba
i nic więcej już ci nie trzeba
31 października 2016
Moje miasto
przemierzam ulice puste
szukając ciebie na przystankach iluzji
deszcz obmywa oblicze
szukając ciebie na przystankach iluzji
deszcz obmywa oblicze
nie wyglądam schronienia
nadziei tulącej zmęczone ciało
te przecznice mrokiem okryte
ni szeptu nie słychać
pustkowie
nadziei tulącej zmęczone ciało
te przecznice mrokiem okryte
ni szeptu nie słychać
pustkowie
cienie ukryte w domostwach
palą świece
północ wybiła
palą świece
północ wybiła
a ja podążam
już nie wiem dokąd
byle przed siebie
przez półmrok zimny
już nie wiem dokąd
byle przed siebie
przez półmrok zimny
kruche świetliki oczy me rozpalają
czy cię odnajdę
pośród krzyżówki miasta
co milknie zamiera
czy cię odnajdę
pośród krzyżówki miasta
co milknie zamiera
a może tylko samotność
cień wspomnień co mi zostały
cień wspomnień co mi zostały
szukam
biegnę
ręce do Boga wznoszę
w błaganiu
by deszcz ukoił serce
co złamać się dało
biegnę
ręce do Boga wznoszę
w błaganiu
by deszcz ukoił serce
co złamać się dało
List z Alezji
Matulo moja dziś piszę do ciebie list
nastała cisza na polu chwały
lecz ja czuję pustkę co serce rozdziera
byłem w Gergowii i tam pod Alezją
widziałem stosy ciał co umarły
przebite mieczem i włócznią
krew bohaterów wsiąknęła w ziemię
a ja zdradziłem
zdradziłem siebie swoich kompanów
jak tchórz co dusze diabłu oddał
za kilka nędznych denarów
strach niegdyś mi obcy
przesiąknął mnie
jak krople krwi która przelałem
i widziałem krzyk
i widziałem gniew
prośby błagalne o litość
lecz nie znałem litości
nie znałem przebaczenia
a dziś sądzić mnie będą
pokolenia następców
za krew
za duszę mego centuriona
przyjaciela niedoli mej nędznej
to tam na siedmiu wzgórzach Babilonu
zaprzedałem duszę diabłu
i niechaj mi przebaczą
gdyż jak Judasz nie wiedziałem co czynię
piszę te kilka słów
a kat już czeka i nada mi zapłatę sowitą
i niechaj ma dusza w piekle spłonie
bo niegodnym jest istnienie
co krew niewinną przelewa
nastała cisza na polu chwały
lecz ja czuję pustkę co serce rozdziera
byłem w Gergowii i tam pod Alezją
widziałem stosy ciał co umarły
przebite mieczem i włócznią
krew bohaterów wsiąknęła w ziemię
a ja zdradziłem
zdradziłem siebie swoich kompanów
jak tchórz co dusze diabłu oddał
za kilka nędznych denarów
strach niegdyś mi obcy
przesiąknął mnie
jak krople krwi która przelałem
i widziałem krzyk
i widziałem gniew
prośby błagalne o litość
lecz nie znałem litości
nie znałem przebaczenia
a dziś sądzić mnie będą
pokolenia następców
za krew
za duszę mego centuriona
przyjaciela niedoli mej nędznej
to tam na siedmiu wzgórzach Babilonu
zaprzedałem duszę diabłu
i niechaj mi przebaczą
gdyż jak Judasz nie wiedziałem co czynię
piszę te kilka słów
a kat już czeka i nada mi zapłatę sowitą
i niechaj ma dusza w piekle spłonie
bo niegodnym jest istnienie
co krew niewinną przelewa
28 października 2016
8 października 2016
Wspomnienie o Marku Kotańskim
Drogi Przyjacielu
słów parę w zaświaty kieruję
pytań przez lata zrodzonych tyle
gdzie jest ta siła moc mi nieznana
sumienie tak pielęgnować
pytań przez lata zrodzonych tyle
gdzie jest ta siła moc mi nieznana
sumienie tak pielęgnować
kochałeś ludzi jak mało kto
owoc dobroci wypełniał serce
wszak byli ci bliscy
żywotem zmęczeni
w chorobie ciężkiej
osamotnieni
owoc dobroci wypełniał serce
wszak byli ci bliscy
żywotem zmęczeni
w chorobie ciężkiej
osamotnieni
cienie te w duszy
pozostawione
na pastwę wilków
bandy nieuków
pozostawione
na pastwę wilków
bandy nieuków
byłeś jak anioł
chroniłeś skrzydłami
samotne matki
tych bez nadziei
tych co rodzina
wyklęła za życia
chroniłeś skrzydłami
samotne matki
tych bez nadziei
tych co rodzina
wyklęła za życia
za dobro odebrałeś zło
za prawdę kłamstwo
jeden z niewielu wzorów tu miałem
za prawdę kłamstwo
jeden z niewielu wzorów tu miałem
dziś to wspomnienie
znicz więc zapalę
znicz więc zapalę
a potem cicho
odejdę w mrok
odejdę w mrok
.
Fot.: www.fakt24.pl
27 września 2016
Myśli są chwilą
natchnienie to chwila
lot w czasoprzestrzeni
ułamki sekund
co tworzą strofy
piórem poety
lot w czasoprzestrzeni
ułamki sekund
co tworzą strofy
piórem poety
o ludziach o czynach
warto wszak wspomnieć
dla przyszłych pokoleń
pergamin iskrzy
warto wszak wspomnieć
dla przyszłych pokoleń
pergamin iskrzy
nie zna godziny
minuty dnia
nagle powstaje
jak feniks z popiołów
minuty dnia
nagle powstaje
jak feniks z popiołów
ta złota myśl niezwykła
nietuzinkowa
aczkolwiek w duszy głęboka
nietuzinkowa
aczkolwiek w duszy głęboka
i gra na skrzypcach
koncert tej weny
koncert tej weny
nie zna litości
nim nie zapisze wszak jej do końca
nim nie zapisze wszak jej do końca
a potem nagle
nastaje cisza
gdyż każdy koncert
nastaje cisza
gdyż każdy koncert
24 września 2016
17 lipca 2016
Poeta
Namalowałem obraz, chwil parę temu
kreśląc piórem po pergaminie, co nań długo czekał.
Ożywiłem cienie, ich mętne życiorysy,
troszkę fantazji i prawdy z obszaru mojej głowy.
Krople łez suchych gdzieś wsiąkły w ziemię,
jesienne smutki znów przyciągają.
Korowód dziwnych postaci wielu
tam i z powrotem się przechadzają.
Ta trajektoria zrządzeniem losu
lub w gwiazdozbiorach jest mi pisana.
Czasem to piętno jest jak przywilej
opisać dzisiaj ludzkie istnienie.
Źródło: www.hdfreefoto.wordpress.com
30 czerwca 2016
Świat
Świat niczym scena w amfiteatrze
aktorzy nieba i mrocznego Hadesu.
Anioły w szatach perliście białych
i hieny skrzydlate na dnie anatemy.
aktorzy nieba i mrocznego Hadesu.
Anioły w szatach perliście białych
i hieny skrzydlate na dnie anatemy.
Każdy z nich rolę dostała
z przypadku tańczą w aktach jak im zagrają,
a łzy radości czy piekła dramatu
spływają potokiem w dolinie zapomnienia.
z przypadku tańczą w aktach jak im zagrają,
a łzy radości czy piekła dramatu
spływają potokiem w dolinie zapomnienia.
Nasze życie to wciąż improwizacja
poszukiwanie szlaku do prawdy życia
i jakże niezbadane są
te diamenty na drogach i stanach umysłu.
Nieoszlifowane, zbrudzone ludzką filozofią
i takie pozostaną bez wartości duchowej.
To tylko kamienie, głazy bez uczuć, zamysłów
zimne, zastygłe na wieki wieków.
Zdjęcie: www.pl.wikipedia.org
24 czerwca 2016
Mokate Paris
Pieszczę swoje zmysły
te, co z pyłu gwiezdnego zrodzone,
delikatnym ukojeniem baniek mydlanych
na tle białej tafli z aromatem seledynu.
Spoglądam na bulwary, co krok, las rąk par zakochanych,
co płyną po alejkach jak róże pokwitając.
A w oczach natchnienie miłością karmione -
tak tylko Ty, tak tylko ja, te serca dla siebie stworzone.
Powracam do wspomnień, umysłu pejzaży,
a na dnie serca coś kuje, płacze.
Czy to samotność jak pies do mnie wyje?
A może w głębi wolałem wolność i ciszę?
Popijam wciąż wolno substancję życia,
aromat blady co rusz dni odliczając.
I tylko czasem w styczniowe dni
pośród tych ulic w kawiarni czeka samotny wilk.
Zdjęcie: www.chomikuj.pl
Milczenie
W krypcie leżysz,
cień zapomniany.
Nie ma już kwiatów,
ich wonnych zapachów.
Mozaika szkła
to, co zostało
dzisiaj po Tobie.
Łzy zapomniane
na epitafium pustka,
cisza i obojętność.
A ci co byli
i kiedyś Cię znali,
odeszli świtem
w swoją codzienność.
Nie szukaj winnych,
gdy już odejdziesz
pamięć jest krótka
jak sen nocy letniej.
Zdjęcie :www.petronews.pl
27 maja 2016
Oddech światów wymarłych
Oddech światów wymarłych
ich krzyki z Elysium nie dają zasnąć.
Dawniej milczeli zgodzeni z losem
dziś w półmroku nocy budzą mnie weną.
Oddaje im hołd piórem na kartce,
spisuje myśli przodków tej sztuki.
Pamięć jest żywa o bohaterach
a także o tych, co nikt nie pamięta.
W kartach historii pokryci kurzem
mali i duzi kapłani słowa.
Przemierzam głębie istoty życia,
kody co w księgach są zapisane.
Kreuje to, co świat gdzieś odrzucił
w zamian za pustkę i garść brudnych monet.
Tej nocy także, przy blasku świec
czuję ich oddech, szepty w ciemności.
Daję więc upust swojej fantazji
płynę przez bezkres, słów oceany.
Przemierzam z wolna każdy zakątek
nowe doznania wszak pieszczą duszę.
Czy dziś odnajdę własne spełnienie?
Ciężko w tej chwili mi odpowiedzieć.
A kto nie zrozumie tego co piszę,
na puste wyspy odsyłam w ciszę.
18 kwietnia 2016
14 marca 2016
4 marca 2016
22 lutego 2016
3 lutego 2016
Tęsknota
O tęsknocie,
tak wiele słów już powiedziano,
napisano, pisano, pisano...
A ona milczy, nie odpowiada,
sucha jak liście jesiennych dywanów.
Nie daje wiary, ni też nadziei.
Kotarą z mroku ciągle się chroni,
a serce krwawi, z wolna umiera.
I tylko szary artysta z piórem,
łzy swe ukoi na pergaminie.
Zdjęcie: www.niaforrester.com
25 stycznia 2016
Szara mysz
Tęskni serce moje,
z dala od Ciebie, zamiera.
Te kilometry i stacje,
rozłąka spać mi nie daje.
Ty taka niewinna jak szara mysz,
po cichu liczysz godziny, dni.
Kolejny świt witam samotnie,
przepijam kawą smutki poranka.
Uśmiech na twarzy już dawno zniknął
niczym akt sztuki w melodramacie.
A Ty wciąż czekasz, miłością wielbisz,
jesteś tym słońcem co zza kotary
wychyla głowę, uśmiechem wita
gdy znów przyjeżdżam, serce ożywia.
Zdjęcie: www.obtazki.4ever.eu
11 stycznia 2016
U nieba bram cz 2
Na widnokręgu gwiazd spopielonych
cisza zakryła łzy tych co żyli.
Cienie co były, a dziś już ich nie ma,
zbłąkane krążą w morzu galaktyk.
zbłąkane krążą w morzu galaktyk.
Nasze wspomnienia oświetla znicz,
azymut światła w drodze do gwiazd.
Tli się dziś wolno lont tej nadziei,
że ich spotkamy u bram Królestwa.
Ta karawana cieniów, milion
niczym ten piasek w klepsydrze snuje.
Anioły bacznie strzegą ich dusz,
nie jeden upadł, lecz wstaje znów.
Czasem gdy niebo odsłania pejzaż,
głosy modlitwy słychać w półmroku.
Panie mój, Boże, gdy przyjdzie czas
wspomnij wszak o mnie pyle ze skaz.
Zdjęcie: www.rarewallpapers.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)