W porywach
nocnych myśli
przywołuje wspomnienia,
spoglądam ot tak
w arkana duszy.
Wszędzie było zło
przyczajone tuż
za rogiem,
wciągało mnie
jak gra w pokera.
Czułem bezsilność
w walce z samym sobą.
Zwierciadło snu
znów mi przypomina
chwile nad przepaścią,
w półmroku istniałem.
Żyłem jakby
żywy bez życia.
Było coraz chłodniej,
serce zamierało,
pogubiło klucze
do niebiańskich wrót.
Talia ta nie dla mnie
była rozdawana,
a każda jej partia
w pył los mój obracała.
Zbliża się świt.
Ja wciąż nie wierzę,
że można jej uciec
zmienić tutaj siebie.
Autor zdjęcia: www.images.google.pl