Usiadł koło mnie szary, zmęczony,
w oczach miał łzy, spragniony wody.
Spokojnym głosem rzekł:
Przyjacielu jestem dziś sam, a było nas wielu.
Dziś umęczony pod Ponckim Piłatem,
opowiem swoją historię.
Brałem istnienie nie zawsze serio,
zmieniłem życie w prywatne piekło.
Kiedyś na innych z góry patrzyłem,
myślałem bowiem jestem więc żyję.
Obraz ten od lat źle malowałem,
na króla szachów się kreowałem.
Za nic nieszczęścia te ludzkie miałem,
bo sam żadnych nigdy nie doznawałem.
Uronić łzę nie w moim stylu,
nie miałem w sobie żadnego wstydu.
Autor zdjęcia: www.zycieczestochowy.pl
Wiersz piękny o królu życia...a nigdy nie wiadomo kiedy role się odwrócą...
OdpowiedzUsuńDokładnie zgadzam się. Bardzo dziękuję.
Usuń