Bądź kapłanką w mojej świątyni,
słońcem na bezludnej Ziemi.
Odą moją do młodości,
kwintesencją kobiecości.
Uracz mnie znów nagim ciałem,
Twoją zmysłowość już poznałem.
Żyje dzisiaj w dekadencji,
erotyka ta mnie męczy.
Jesteś taka cicha, skryta,
a w sypialni nieodkryta.
Ból z rozkoszą ciągle mieszasz,
swoją urodą onieśmielasz.
Będąc w Tobie czuje ogień,
pulsujące nasze skronie.
Czujesz mnie dziś tak obficie,
masz dziś swoje siedem życzeń.
Spełnij każde Afrodyto
gdyż dziś wiem, co znaczy niebo.
Nagie ciała tak splecione
w apogeum uniesione.
Szepnij słowo, a przybędę
i ochronię ramionami.
Chcę być Twoim Adonisem,
nasza miłość nie zna granic.
Autor zdjęcia: www.nk.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz