27 września 2014

Zapomniany





Wołał do nieba, nikt go nie słyszał.
Ten jego krzyk zakryła cisza.
Chciał może też czegoś lepszego,
nie dostał w zamian prawie niczego.

Przechodzisz obok nie czując nic,
czy Tobie nie jest w ogóle wstyd?
Ty miałeś wszystko, on nie miał nic.
Walczył do końca, lecz umarł dziś.

On swoje dni odmierzał miarką, 
bo mało kiedy chleb miał za darmo.
Szczęście od niego chyba uciekło
dając mu w zamian nic tylko piekło.

Ty bez sumienia tak jakby obok
stałeś, patrzyłeś, kamienny posąg.
Serce ze stali chyba Ci dali,
złą filozofią mózg Ci wyprali.

Gdy na tym stole przepych obecny,
on nie jadł tak już od miesięcy.
Ty jak panicz pięknie witany,
on wszech i wobec wciąż pogardzany.

Ty miałeś szansę, wielką możliwość
okazać serce, okazać litość.
Wyciągnąć rękę, podać mu dłoń,
aby znów poczuł radość woń.

Miłość do bliźniego gdzieś się zapodziała.
Gdzie dziś jest bogacz, a gdzie jest Łazarz?
Koniec jest końcem, komu nagroda?
Kto dziś jest w raju, kto diabła rodak?

1 komentarz:

  1. Anonimowy16/10/14

    Wiersz bardzo wzruszający.Daje 9 w skali do 10.

    OdpowiedzUsuń