22 czerwca 2014

Niezakłamany


 
 
 
Alkohol w mym życiu utopią jest,
Ty to zrozumiesz sam wiesz jak jest.

Ile kieliszków wypijam wódki,
by znów wyleczyć te życia smutki.

Ktoś mi powiedział weź życie w garść,
zacznij coś robić nie tylko kraść.

Kradnę uczucia, przyjaźń i serca,
w życiu bandyta, może morderca.

Tak kontrowersje wzbudzam na dzisiaj.
Ile jeszcze mam się ośmieszać?

Jestem pijany to protest-song.
Kolejny spontan, kolejny rok.

Ostatni raz szumię na wietrze,
jestem pijany jak długo jeszcze?

Te synonimy proste me słowa,
ile trwać będzie ta moja mowa?

Może nie zrozumiesz tych słów pisanych,
piszę dziś wierszem, jestem zalany.

Czwarta rano me miasto śpi
w kroplach deszczu ronię swe łzy.

Majaki senne, monolog w dzień.
Piję za innych zabijam się. 

Tak powolutku do końca zmierzam,
życiowy chaos marny poeta.

Ona jak dawniej mocno kochała,
dziś mnie odrzuca miłość niestała.

Kostka Rubika, kolory tęczy.
Jak długo można żyć jeszcze w nędzy.

Chora idylla w me życie wchodzi
jestem szalony, więc o co chodzi?

Kapitał mój dziś wyprzedany,
jestem znowu ostro nagrzany.

Głowa mi pęka, w oczach mam łzy.
Kolejny dzień nie znaczył nic.

Kochać, nie kocham.
W mym sercu trwoga, weź dobry los zacznij od nowa.

Niechaj dziś wiara ukoi łzy,
zacznę znów wierzyć nie tylko śnić.

Jestem na pohybel antyspołeczny,
dzikie spojrzenie wręcz niebezpieczne.

To ciągły amok, esencja zła,
rozterka duszy, życiowa gra. 

Kto dziś jest godzien rękę dać mi,
rozdarte serce, pustka i łzy. 







1 komentarz: