ta zima w Bergen miała swój klimat.
Siarczysty mróz dał mi dziś znać
okryty kołdrą, lecz nie umie spać.
zapalam świecę, chłód w dom się wdziera.
Jak nawiedzony spisuje słowa,
księgę mych myśli w łupinie chowam.
Wiatr za mym oknem w porywach milczy
jestem tu z Tobą w tej leśnej dziczy.
Odkrywam siebie ciągle na nowo
kreuje sam swą osobowość.
Jestem człowiekiem dobrym czy złym
nie mnie rozsądzać dziś moich win.
Popijam whisky w dymie cygara
jest druga, trzecia nie mam zegara.
Obok kobieta jest kwintesencją,
jest mego życia wieczną esencją.
Chciałem gdzieś uciec z dala od ludzi,
sumienie swoje wnet tu obudzić.
Pejzaż za oknem, czysta poezja,
warstwy te puchu wiatr wciąż przemieszcza.
Powieki me są już zamknięte
w krainę snu wnet znów przybędę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz