11 listopada 2014

Opętany




Światło w tunelu w półmroku gaśnie,
jak bestia krążysz znowu nie zaśniesz.
Liczysz te dni byle do końca, 
byle zakończyć tutaj żywota.
 Nie dane było Ci w bycie szczęście
innych, więc za to na pewno zwiedziesz.
W twych oczach czerwony blask,
na ustach piana, sumienia brak.

Puls coraz szybszy ciągle go czujesz,
myślisz wciąż o tym- zaraz zwariujesz.
Dano Ci palec, a wziąłeś rękę,
brać wciąż od życia, wciąż jak najwięcej.

Co dziś jest wzorcem Twojego stanu,
czy to, co wolno zbierasz pomału.
Szum różnych myśli opętał Cię,
zbiera tym samym kolejny gniew.

Uderzasz pięścią- kompletny amok,
nic już dobrego nie pozostało.
Być, byłeś, jesteś w Jej życiu raną,
martwym obliczem, tutaj przegraną.

W twym życiu miłość zastąpił gniew,
jak monstrum dzikie, wibracje złe.
Co tu stanęło za Twoją zmianą,
co potęguję ten dziki chaos?

Nicość ta pusta wydała sny,
zamiast miłości pustka i łzy.
Pamiętasz dni, obiecywałeś
zmiana za zmianą, nic nie zostało.

Ta ślepa furia, a w myślach zamęt.
Byłeś tu bestią, czy nią zostaniesz?
Czy zdążysz tutaj przed sądnym dniem
oczyścić umysł, obudzić się.








 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz