11 listopada 2014

Wyznanie szarego człowieka




Co dzień witam słońce, co otula ziemię,
już o świcie rannym rzuca swe promienie.
Jak potężną siłą jest ono u Boga,
że przed jego blaskiem nic uciec nie zdoła.

Jestem tutaj cieniem, pyłem sami wiecie,
żyje w codzienności na swojej planecie. 
Myśli tysiącami rodzi w mojej głowie
po, co i dlaczego kto mi dziś odpowie.

Jak niezwykła chemia stwórczym darem jest,
człowiek zbudowany jest z tysiąca łez.
Ma tak wiele uczuć, do zła niebezbronny,
sumienie jest tarczą- służy do obrony.

Zdumiewa mnie czasem jednak fakt, 
że ludzie niszczą swój ziemski raj.
Krew przelewają zawsze bez sensu,
zabić, aby żyć to ich konsensus.

Tutaj jest pięknie, lecz ludzie źli,
schodzą na żer i pragną krwi.
Sprzedają siebie za kilka monet,
po to by ktoś pamiętał moment.

Dla mnie dziś życie jest piedestałem,
dziękuje Bogu, że je dostałem.
Ukłony Jemu tylko należne,
za to że żyje myślę i jestem.








 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz