Poświata księżycowa okryła blaskiem atrium,
spoglądam w Twoje oczy, płomienie co w nich tak kryjesz.
Ujrzałem pożądanie pod maską niewinności,
niczym Afrodyta kusisz szlakiem nieba.
Chcę Cię odkrywać, podążać jak po mapie,
każdy skrawek Twojego ciała w rozkoszy poznawać.
Nie ma dla nas granic, one nie istnieją,
splot naszych ciał w euforii chce krzyczeć.
Pragnę dziś spijać krople tak namiętnie,
nie bacząc na nic, ukoić zmysły ekstazą uniesień.
Niechaj ten księżyc świeci dziś dla nas,
miłość nieodkryta, to miłość nieznana.
niczym Afrodyta kusisz szlakiem nieba.
Chcę Cię odkrywać, podążać jak po mapie,
każdy skrawek Twojego ciała w rozkoszy poznawać.
Nie ma dla nas granic, one nie istnieją,
splot naszych ciał w euforii chce krzyczeć.
Pragnę dziś spijać krople tak namiętnie,
nie bacząc na nic, ukoić zmysły ekstazą uniesień.
Niechaj ten księżyc świeci dziś dla nas,
miłość nieodkryta, to miłość nieznana.
Zdjęcie: Ambrozja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz