13 stycznia 2015

Bez puenty





Budzi się me miasto spoglądam mnóstwo świec,
ciągle rozmyślam jaki wszystko to ma sens.
Rasizm, brak szacunku, fałsz, wieczna obłuda,
każdy do kariery wciąż idzie po trupach.

Nie patrzą na nikogo byle wcisnąć się
na ten wyścig szczurów, mety widać kres.
Czasem mnie to śmieszy i wprawia w zdumienie
jak jeden z drugim walczy o niezapomnienie.

Muszę być najlepszy to ich wieczna trwoga,
nawet w przyjacielu widzą swego wroga.
Sukces odnieść w życiu niby fajna puenta,
lecz kto za parę lat będzie to pamiętał.

Odejdziesz w milczeniu pewnie w zapomnieniu,
ciążyć będzie skaza na Twoim sumieniu.
Nogi podkładałeś, siebie zaprzedałeś
i o swoich bliskich także zapomniałeś.

Czy ja jestem lepszy? Brak tu mej spowiedzi,
może nadal szukam na to odpowiedzi.
Odkryć się na nowo to nie łatwa sprawa
inna osobowość, a może atrapa.

Większość tu nie szuka, gdzieś się zatrzymuje,
patrzą jak im życie obok przelatuje.
Ciągle głowy w chmurach plany i marzenia,
tak tu dzisiaj dążą do zadowolenia.

Staram się być sobą nie patrzę na innych
z dala wciąż omijam ludzi fałszywych.
Dążę do jedności z sobą oraz z Bogiem,
aby w stosownej chwili dać tu swą odpowiedź.








Autor zdjęcia: www.weblog.infopraca.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz